Pierwsze wrażenia z użytkowania Garmin Fenix 3

Za mną pierwsze cztery tygodnie codziennego obcowania z najnowszym zegarkiem sportowym Garmin Fenix 3. Kilka treningów biegowych, start w Biegu Rzeźniczka, kilka zarejestrowanych dojazdów i powrotów z pracy na rowerze. Nie będzie to więc test w pełnym tego słowa znaczeniu, ale kilka uwag i przemyśleń jestem już gotów sformułować. Jak więc na razie układa się moja współpraca z „Felkiem”?

Oczywiście moje doświadczenie z Garminem po czterech latach z 305 i 610 kształtuje przyzwyczajenia. Na pewno jakoś zakrzywia moje spojrzenie i sposób korzystania z zegarka sportowego z GPS. Najprościej będzie, jeśli wypiszę po kolei wszystko, co mi się w nim podoba oraz co mi się nie podoba lub co bym zmienił albo poprawił. Zacznijmy od tego, co jest na plus.

Plusy

1. Budowa i wygląd

Jasne, że to rzecz gustu i sprawa indywidualna, ale Fenix 3 jest piękny! Duży, masywny, z pięcioma śrubkami Torx na tarczy, na pierwszy rzut oka zdradza swoje outdoor-owe korzenie i sportowy charakter. I nie mówię tu o sloganie marketingowym, który pozwala analogowego Fossila, Esprita czy Citizena nazwać „zegarkiem sportowym”. Fenix to zegarek odkrywców. Wiem, że brzmię jak fanatyk, co swój ogonek chwali, ale nie odwołam tego, Feniks jest piękny.

Zdecydowałem się na wersję Gray z czarnym paskiem i szarą krawędzią wokół tarczy. W sprzedaży jest też wersja Silver z czerwonym paskiem i srebrnym wykończeniem obudowy. Nie wspominając o Saphire z metalową bransoletą i szafirowym szkłem. Wersja szara najmniej rzuca się w oczy i przy moim trybie życia i wieku nie mam żadnego problemu, by chodzić z zegarkiem 24/7. Co więcej grubość koperty, choć znacznie większa niż w Garminie 920 czy 620, jest i tak mniejsza niż w moim poprzedniku – 610. Oznacza to, że pod mankiet koszul, gdzie sześćset dziesiątka się nie mieściła, Fenix się mieści.

IMG_20150609_111059

Gdy mowa o codziennym wyglądzie, należy jeszcze wspomnieć o tarczach zegarka widocznego przez większość czasu, Do dyspozycji mamy zasadniczo tryb cyfrowy i analogowy z kilkoma ustawianiami odpowiednio czcionek cyfr lub kształtów wskazówek i sposobem wyświetlania sekund i innych danych (bateria, datownik, wschód/zachód słońca). Do tego pozostaje nam jeszcze decyzja, czy czarne tło, czy białe. Przez tydzień testowałem wszystkie możliwe kombinacje i stanęło na tej klasycznej, która jest użyta przez Garmina we wszystkich materiałach marketingowych i na pudełku: czarne tło, białe cyfry godziny, czerwone cyfry minut. Niby na jasnym tle łatwiej odczytać godzinę gdy jest ciemniej, ale jest brzydziej. A podświetlenie zawsze jest pod ręką, lewy górny przycisk. Na marginesie jeszcze dodam, że Connect IQ daje szansę zainstalowania własnej tarczy zegarka, ale Connect IQ poświęcę osobny punkt niżej.

2. Wyświetlacz

Jednym z powodów, dla których Fenix jest tak duży, jest okrągły wyświetlacz. Jest on podświetlany, kolorowy, o rozdzielczości 218 x 218 pikseli. To, że jest kolorowy nie jest tak ważne gdyby nie to, o czym pisałem już wcześniej odnośnie tarczy zegarka – mamy wybór, czy chcemy czarne cyfry na białym tle. czy na odwrót. Do treningu zdecydowanie czytelniejsze jest ustawienie z jasnym tłem. Wówczas również podświetlenie, konfigurowane w skali 10-100% co 10%, nie musi być tak wysoko ustawione, by w nocy można było szybko odczytać wskazania. Do czytelności parametrów również nie mam zastrzeżeń. Co mnie bardzo zaskoczyło na plus to możliwość konfigurowania liczby pól na ekranie. Tak jak w Garminie 610 mamy do wyboru od 1 do 4 pól, ale możliwości konfiguracji jest więcej. Układ na 4 pola może być w układzie 2/2 lub 1/2/1. Układ na 3 pola może być 1/1/1 lub 1/2. I ten ostatni układ bardzo przypadł mi do gustu, bo jeden ważny parametr na górze zabiera ponad połowę ekranu i jest bardzo czytelny, a dwa dolne są mniejsze, ale nadal dają się odczytać. A przynajmniej nie trzeba przerzucać ekranów góra-dół by dotrzeć do tych informacji.

IMG_20150609_110706 IMG_20150609_110520

Kolor w wyświetlaczu przydaje się tylko w dwóch momentach. Alert tętna wyświetla piękne czerwone serce, by nie było wątpliwości o co mu chodzi (poza tym podaje też obecny odczyt HR, a nie tylko ogólne „za wysoko” – duży plus za to). Po drugie, dodatkowy ekran z kadencją i innymi parametrami dynamiki biegu ma na górze pasek z kolorami stref i wskazówką, w której strefie jesteś. Co bym nie robił, zawsze jestem w zielonej i do niebieskiej, czyli idealnej, dużo mi brakuje. Ale wizualnie bardzo to ładne i dzięki temu bardziej motywujące.

3. Treningi

Na treningach zegarek jak dotychczas zachowuje się tak, jakbym tego od niego oczekiwał. Bardzo szybko łapie sygnał GPS, 10 sekund to standard. Nie mam również zastrzeżeń co do rysowania trasy, oglądając mapkę na największym powiększeniu na każdym treningu można dopatrzeć się najwyżej jednego lekkiego wahnięcia na bok. Prawdą jest, że Feniks ma tendencję do ścinania zakrętów. Było to szczególnie widoczne podczas Ekidenu, gdzie 10 km oznaczało pokonanie cztery razy krętej pętli. Za każdym razem brakowało prawie 100 metrów i ostatecznie na mecie zegarek pokazał 9,60 km. Ale miało być o plusach, a nie o minusach. Na te przyjdzie czas. To może za plus uznajmy, że jeśli zaniża dystans, to znaczy, że biegam szybciej niż zegarek pokazuje. Bardzo motywujące 😉

O możliwości konfiguracji ekranów pisałem już wcześniej. To, co mi najbardziej przypadło do gustu, to ilość ekranów i ilość dyscyplin. Dzięki temu bez problemu mogę mieć inne ustawienia dla treningów interwałowych, inne dla biegów jednostajnych, a inne dla startów na zawodach. Co więcej, ustawienia dotyczą alertów, autolapa, tego czy używać GPS czy nie i wielu innych. Przykład? Dla biegu regeneracyjnego mam włączonego autolapa i ekran podstawowy poza tętnem i bieżącym tempem pokazuje dystans i średnie tempo całości. Wystarczy przestawić strefę tętna w alercie i już można lecieć bieg regeneracyjny lub „pierwszy zakres”. A z kolei dla treningów „zadaniowych” wyłączyłem autolapa i na pierwszy ekran wyciągnąłem stoper odcinka i tempo odcinka. Jeszcze chwilę pobiegam z zegarkiem i czuję, że wszystkie możliwe scenariusze będę miał rozpisane, jako kolejne tryby sportowe i już żadnych zmian w ekranach nie będę potrzebował przed treningiem. Ta łatwość w programowaniu ekranów i treningów powoduje, że Fenix 3 używam częściej również poza bieganiem. Crossfit, przysiady czy brzuszki w domu – czemu by nie wykorzystać stopera w zegarku czy zmierzyć sobie międzyczasy poszczególnych serii?

IMG_20150609_105720

Za duży plus muszę policzyć również nowy pasek HR. Po pierwsze i najważniejsze po Garminie 610 nie obciera na splocie słonecznym. W końcu! Po drugie, chyba ze względu na ilość i rozmieszczenie elektrod po wewnętrznej stronie, nie muszę go tak mocno zaciskać na klatce piersiowej, by nie mieć poczucia, że zaraz spadnie. Jako dodatek Fenix 3 liczy „Running Dynamics” z danych z paska HR. Dla mnie to nowość, ale Garmin wprowadził to już jakiś czas temu: od modelu 620 przez Fenix 2 i 920XT. Ale jak na razie, poza kadencją, dane te niewiele mi mówią i nie wiem jak z nich korzystać. Rozumiem tyle, że kadencja jest dostateczna, najwyżej dobra, czas kontaktu z podłożem również. Za to odchylenie pionowe jest u mnie mierne. Na ile ma to związek ze wzrostem, a na ile z techniką?IMG_20150609_105010

4. Bateria

W kilku miejscach czytałem o problemach, czy szybkim rozładowywaniu się Fenixa. U mnie wszystko działa bardzo dobrze. Żadnego biegu wymagającego wielu godzin pracy jeszcze nie odbyłem. Za sobą mam 3 godziny Rzeźniczka z wyłączonym Bluetooth, założonym paskiem HR i normalnym trybem pracy GPS i zapisem co 1 sekunda, czyli najlepiej jak to możliwe. Zegarek stracił 15% baterii. Wiem, że wcale to nie oznacza, że uda się dobić do 20 godzin pracy, ale na razie nie jest mi to potrzebne. Jestem spokojny, że 14-15 godzin bez paska HR wytrzyma. A na co dzień cieszę się z tego, że w normalnym użytkowaniu, trzy-cztery treningi, dojazdy do pracy raz-dwa razy w tygodniu, włączonymi funkcjami „smart”, ładuję zegarek raz na pięć do siedmiu dni. Złoty Apple Watch może zzielenieć z zazdrości, hi-hi.

5. ABC

Fenix to zegarek „outdoor-owy” a więc wyposażony w funkcje ABC. Z angielskiego – altimeter, barometer, compas. Kompasu jeszcze nie miałem okazji sprawdzić w sensownym scenariuszu, bo nie biegam na orientację. Ale wysokościomierz działa bardzo dobrze. Tak w ujęciu mikro jak i makro. Mikro, bo wykres wysokości z dojazdu do pracy rowerem wreszcie wygląda jak powinien. Uwzględnia nawet kładkę na ulicy Saskiej nad trasą Łazienkowską (ok 5m różnicy wysokości). Z GPS wykres zawsze był bardzo szarpany i nie sposób było dopatrzeć się większego sensu w nim.

Wysokosc

Wykres wysokości z Fenix 3

Wysokosc2

Wykres wysokości na podstawie GPS zarejestrowany przez Garmin 610 na tej samej trasie

W skali makro wysokościomierz okazał się świetnym narzędziem na Biegu Rzeźniczka. Cross w górach to naturalne środowisko dla Fenixa i spisał się bardzo dobrze. Po skalibrowaniu w miejscu startu odchyłka od moich notatek na kolejnych szczytach i przełęczach nie przekraczała 10 metrów. Do tego fantastyczna funkcja „Auto climb”. Zegarek sam wykrywa, że wysokość szybko rośnie i przełącza się na zdefiniowany wcześniej ekran poświęcony temu, co na podbiegu najważniejsze. W moim przypadku postawiłem na: wysokość bezwzględną, by wiedzieć jak dużo jeszcze zostało do szczytu; tętno, by wiedzieć, czy nie szaleję; i prędkość pionową w metrach na godzinę – bajer, ale ciekawy, pozwala policzyć, ile ten podbieg jeszcze zajmie, gdyby nadal był tak stromy.

6. Asystent odpoczynku i symulator wyścigu

Asystent odpoczynku. Funkcja bardziej rozrywkowa niż faktycznie traktowana przeze mnie na poważnie. Po każdym treningu, o ile dostępne są dane o tętnie, zegarek napisze, ile teraz powinienem odpoczywać. Plus minus zgadza się to z tym, co sam bym uważał: zawody to trzy dni, mocny akcent dwa, lekki bieg regeneracyjny i zasugeruje kilkanaście godzin odpoczynku. W każdej chwili można wejść w menu i zobaczyć, ile tej sugerowanej przerwy jeszcze nam zostało.

Fenix 3 potrafi też z danych o treningu i tętnie szacować nasz poziom wytrenowania i podać go jako VO2Max. Na tej podstawie poda również prognozowane wyniki w zawodach na 5 km, 10 km, w półmaratonie i maratonie. Co ciekawe, już po pierwszej, bardzo lekkiej przebieżce z Fenixem ten zawyrokował, że stać mnie na maraton w 3:00:04, a „dychę” powinienem latać w 39:01. Optymista, ale tak znowu dużo się nie myli. Ciekaw jestem, co powie po pierwszych zawodach, w których pobiegnę na prawdziwego maksa.

7. Monitorowanie aktywności

Kolejna funkcja typu „zabawka”. Gdy noszę zegarek na co dzień, ten liczy i wysyła na serwery liczbę kroków, jakie robię i liczy kalorie, jakie spalam. Mechanizm nie jest bezbłędny i trzeba patrzeć z przymrużeniem oka na jego wskazania. Przyłapałem go na tym, że „nabił” parę set kroków podczas dłuższej jazdy samochodem. Ale wskazania liczby kalorii wydają się dość wiarygodne. Co więcej, zabawa może mieć swój ciąg dalszy dzięki integracji Garmin Connect z MyFitnessPal. Dzięki temu możemy zestawić ilość kalorii spaloną z ilością przyjętą w pożywieniu. Wymaga to oczywiście wprowadzania każdego posiłku i potrawy i jest obarczone marginesem błędu, ale z aplikacją mobilną MyFitnessPal, jej olbrzymią bazą i skanowaniem kodów kreskowych nie jest to bardzo uciążliwe.

Po co mi to wszystko? Zabawa, ale też kolejna wskazówka w prowadzeniu zdrowego sportowego trybu życia. A do tego satysfakcja, gdy po całym dniu i wieczornym treningu zasiadam do obejrzeniu meczu z piwem i paczką czipsów. I wiem, że jeszcze wciąż jestem 10 kcal poniżej bilansu energetycznego.

Screenshot_2015-06-09-11-52-18

Podgląd kroków i kalorii w aplikacji mobilnej Garmin Connect

Śledzenie aktywności ma jeszcze jedną funkcję, o której warto wspomnieć, ale którą wyłączyłem po tygodniu – Alert ruchu. Gdy długo siedzisz i nic zdaniem zegarka nie robisz, ten będzie się starał cię pogonić. „Rusz się!” na wyświetlaczu plus wibracja. Niestety przy moim trybie pracy biurowej ma to niewielki sens. Gdybym mógł, to bym się ruszył. Samo wstanie zza biurka i pójście do kuchni zrobić sobie herbatę nie wystarczy, by alert zaspokoić. Może osoby w wolnych zawodach mają większe szanse żyć w zgodzie z tym, co zegarek dyktuje. Ja ruszam się wtedy, kiedy mogę, a szczekaczkę, jak pisałem, wyłączyłem.

8. Smart watch

Fenix 3 dzięki modułowi Bluetooth 4.0 może pełnić rolę przedłużenia wyświetlacza smartphone’a. Czyli każde powiadomienie typu przychodzące połączenie, sms, wiadomość na Facebooku zostanie wyświetlona na zegarku. Poza jej przeczytaniem i odrzuceniem nic więcej nie zrobimy. Wyobrażacie sobie odpisywanie na sms przy pomocy tych 4 bocznych klawiszy, które mamy do dyspozycji? Ale przynajmniej raz na kilka razy, gdy wiadomość nie jest pilna, oszczędzicie sobie wyciągania telefonu z kieszeni, skoro już w zegarku przeczytacie, o co chodzi. W aplikacji mobilnej Garmin Connect można zdefiniować, jakie aplikacje zainstalowane na telefonie mają być dostępne w zegarku i, jeśli biegacie z telefonem, które z nich są tak priorytetowe, że mogą przeszkadzać również podczas treningu. Domyślnie tylko połączenie przychodzące i sms. Lajki przyjaciół poczekają. Podsumowując – niby bajer, ale działa. Mnie, jako techno-geekowi, pasuje. I dzięki Bluetooth Low Energy nie zżera dużo prądu, tak w zegarku jak i w telefonie.

9. Synchronizacja

Wspomniałem już o aplikacji Garmin Connect na telefony. Jej funkcjonalność jest miejscami zagadkowa, ale ma jedno zasadnicze zastosowanie: synchronizacja danych z zegarka z telefonem i dalej z serwerami Garmina. Dzięki temu po skończonym treningu bez podłączania zegarka do komputera wszystkie szczegóły biegu trafiają do webowej wersji Garmin Connect. Nie zawsze działa to idealnie, zdarzyło mi się, że trzeba było synchronizację wymusić ręcznie raz czy drugi, ale w dużej mierze jest to rozwiązanie bezobsługowe. Mobilna aplikacja GC to więcej niż tylko most pomiędzy zegarkiem a serwerami. Można w niej również przeglądać treningi, definiować niektóre ustawienia i profile. Ale więcej z tym problemów niż zalet, o czym poniżej.

Drugim rozwiązaniem znajdującym się w Fenix 3 jest WiFi. Możemy przez Garmin Express zdefiniować naszą domową sieć i po powrocie z treningu zegarek sam wyśle dane na serwery GC. Ze względu na fakt, że jest to rozwiązanie konkurencyjne z synchronizacją przez BT z telefonem, a efekt jest identyczny, WiFi mam wyłączone i tylko dwa razy go użyłem – raz by sprawdzić, że działa i drugi raz, gdy BT się poddał. Ale jest, działa, wszystko jak należy.

Minusy

Przejdźmy od razu do konkretów

1. Synchronizacja

O synchronizacji już przed chwilą pisałem. Fakt, że ustawienia i profil użytkownika możemy edytować jednocześnie na zegarku, w aplikacji mobilnej i na stronie www Garmin Connect powoduje niezły bałagan. Przykładowo: zmiana języka na angielski w zegarku non-stop mi wracała na polski aż nie odkryłem, że w aplikacji mobilnej też to można ustawić. To samo dotyczyło Alertu ruchu. A już największą porażką jest zarządzanie „Aplikacjami”, czyli trybami sportowymi. Notorycznie wracają mi sporty i tryby których nie używam, a które widnieją w telefonie i nie dają się usunąć. Co więcej po zmianach języka (jednak polski mi nie podszedł) część z nich ma śmieszne nazwy składające się z samych krzaczków. A już najgorsze jest to, że ich usunięcie powoduje restart zegarka i utratę konfiguracji ekranów od ostatniego takiego restartu.

Niestety funkcja zarządzania aplikacjami w telefonie jest bardzo uboga. Nazwa, kolejność, zainstaluj, odinstaluj. Ekranów już nie skonfigurujesz. A szkoda, bo mogłoby to być bardzo wygodne, znacznie szybsze niż w samym zegarku.

Ogólnie sama aplikacja mobilna ma potencjał, ale raczej niewykorzystany. Podgląd treningu jest częściowy, podsumowania okrążeń ograniczone (tylko czas i tempo, już bez tętna, wzrostu wysokości itd.), wykresy rysują się bardzo nieczytelnie. Tak więc poza tym, że ta aplikacja musi by,ć by działały powiadomienia i synchronizacja treningów, jej uruchamianie to nieprzyjemny zgrzyt za prawie każdym razem. Szkoda.

2. GPS

O GPS w poprzedniku, Feniksie 2 i innych Garminach z zeszłego roku, 620, 220, powiedziano już dużo. Fenix 3 ma podobno ten sam układ odpowiedzialny za GPS co chwalona 920-tka, ale chyba tak dobrze nie jest. 400 m urwane na Ekidenie, o czym pisałem wcześniej, kilometr w Falenicy (zamiast ponad 15km na 5 pętlach Fenix wyliczył mi wczoraj 13,98km), to tylko kilka błędów na których go przyłapałem. Dramatu nie ma, jak patrzę na mapki w dużych przybliżeniach, uciekania na boki za dużego również, ale jednak gdzieś ten dystans gubi. Na Rzeźniczku to samo, trasa ładnie wyrysowana, żadnych aberracji, a jednak dystans zmierzony to 25,56, gdy wszystkim innym wylicza 26 km z mniejszym lub większym hakiem. Co więcej, przynajmniej z tego co czytałem, bo sam jeszcze nie miałem możliwości sprawdzić, dwie funkcje, które powinny poprawiać, tylko psują. Mowa tu o GLONASS i pomiarze 3D. Pozostaje cieszyć się tym, że nie jest tak źle jak w Fenix 2 na początku i czekać na aktualizacje oprogramowania.

3. Treningi zaawansowane i kalendarz

Dużym minusem, o którym wiedziałem przed kupnem Fenix 3 jest programowanie treningów zaawansowanych. Wycięli tą funkcję z zegarka i jedyną opcją jest zdefiniowanie treningu przez stronę www Garmin Connect. Definiowanie go tam jest bardzo wygodne ale jednak wymaga komputera. Na plus trzeba policzyć fakt, że trening stworzony i przypisany do kalendarza przez WWW można wysłać na zegarek bezprzewodowo przez Bluetooth i telefon. Niemniej z Forrerunerem 610 często działałem według schematu: przed treningiem znajduję wcześniejszy trening najbardziej podobny do dzisiejszego, podmieniam parametry (tempo, ilość powtórzeń, strefy tętna itp.) i uruchamiam. Z Fenixem to nie zadziała. Co gorsza aplikacja mobilna pozwala na przeglądanie i wgranie do zegarka treningów, ale już nowego nie da się stworzyć, istniejącego nie zmienimy. Ponownie, aplikacja mobilna to duży niewykorzystany potencjał.

3. Connect IQ

Idea jest świetna. Bardzo jestem ciekaw w jaką stronę się rozwinie. Ale jak na razie wszystko jest w powijakach. Założenie jest takie, że Garmin udostępnia język programowania i platformę, która zdolnym programistom pozwala na pisanie własnych aplikacji, pól danych i widżetów. Na razie najbardziej rozwinięta jest sekcja dodatkowych tarcz zegarka, ale szczerze, żadna nie przypadła mi do gustu. Co więcej, bez dłubania w kodzie nie ma możliwości konfiguracji tych tarcz i pól. Dotyczy to również przydatnego na pierwszy rzut oka pola, jak tętno i jego rozkład na żywo. Programista nie ma dostępu do profilu użytkownika i jego zdefiniowanych stref, więc sam wylicza „na boku” strefy według przedziałów procentowych co 10%. Co, jak się domyślacie, kompletnie niweczy cel używania takiego pola.

Pozostaje się cieszyć, że Fenix 3 jest już gotowy na nadchodzące nowości, zaglądać co jakiś czas do sklepu IQ i mieć nadzieję, że jego zasoby i możliwości oferowane programistom będą się poprawiać. Jak na razie niczego dla siebie nie znalazłem. Zero.

ConnectIQ

4. Nawigacja

Jako użytkownik serii Forerunner nie jestem przywykły do używania zegarka jako nawigacji. Być może dlatego sprawia mi to na razie trudności i nie potrafię się w tym odnaleźć. Ale muszę przyznać, że sam Garmin mi tego bardzo nie ułatwia. Prosty scenariusz. Startuję w Rzeźniczku. Organizator udostępnia na swojej stronie ślad trasy i wydaje się, że nic prostszego jak go ściągnąć i wgrać do Fenixa. Ale wcale nie. Aplikacja WWW Garmin Connect pozawala na utworzenie nowego kursu ze istniejącego treningu lub narysowanie nowego na mapie z użyciem Google Maps. Ale ja jeszcze Rzeźniczka nie biegłem, a Google Maps na szlakach się nie sprawdza. Opcji wgrania pliku GPX, TCX lub podobnego formatu nie ma! Na forum Garmina doczytałem, że aplikacja na Windows o nazwie BaseCamp to potrafi i można dzięki niej wysłać kurs do zegarka. Wymaga to jednak komputera i kabelka do synchronizacji. Po BT, Wifi czy jakkolwiek inaczej to nie poleci. Ostatecznie walkę z tym narzędziem też przegrałem i pierwszy bieg górski odbyłem bez śladu i bez nawigacji w Fenix 3. Pogubić się nie było sposób, ale fajnie, jakby to zadziałało przy następnej okazji. Obiecuję się lepiej przyłożyć do swoich prób i uzyskać efekt o jakim marzę i jaki widziałem na stronach i forach dyskusyjnych o Fenixie: mapka, strzałki pokazujące za ile i gdzie skręcić… muszę tylko rozgryźć o co w tym chodzi. Bo jak na razie Garmin mi tego nie ułatwia i na tacy nie podaje.

Jak na razie cieszę się tylko z powrotu funkcji, jaką znałem z Garmina 305 czyli ekranu z narysowaną trasą biegu. Przynajmniej można obejrzeć w którą stronę jest kierunek do domu.

Podsumowanie

Z zakupu Garmin Fenix 3 jestem zadowolony. Plusy przewyższają minusy i wierzę w to, że zarówno sam zegarek, platforma Garmin Connect i aplikacja mobilna mają potencjał, który Garmin będzie w stanie wykorzystać. Dostałem za niemałe pieniądze to, czego oczekiwałem. Parę rzeczy mnie drażniło na początku, ale w większości była to kwestia przyzwyczajenia. Teraz już śmigam po przyciskach i menu jakbym miał „Felka” od zawsze na ręce. Jak nie zapomnę, postaram się skrobnąć dwa-trzy słowa o nim na jesieni po całym sezonie w górach. Keep in touch!